Fragment artykułu z Płońszczaka o parkowaniu przez jaśnie wielmożnych strażników na miejscu dla niepełnosprawnych.
"Komendant twierdzi, iż auto straży parkuje w wyżej wspomnianym miejscu celowo, bo i tak stałyby tam inne samochody, a tak, to gdy przyjedzie osoba niepełnosprawna, nie trzeba szukać kierowcy, tylko można zwolnić miejsce. "
Pan komendant tylko utwierdza mnie w przekonaniu o tym , że jest pusty jak bęben i jeszcze do tego próbuje czytelników sprowadzić do swojego poziomu.
Osoba niepełnosprawna pewnie zaparkuje w miejscu niedozwolonym , pójdzie (ewentualnie pojedzie na wózku) poszukać strażnika , który przyjdzie zwolni miejsce , ale przy okazji wlepi niepełnosprawnemu mandat bo stanął np. na zakazie , aby go odnaleźć - w sumie kolejny dobry sposób na podłatanie miejskiego budżetu - ŻENADA!!!!!
A waszą rolą jest niedoprowadzić do tego , żeby zwykłe (osób zdrowych) samochody tam parkowały , tłumaczenie , że to miejsce formalnie nie jest miejscem dla niepełnosprawnych bo nie ma znaku pionowego też jest żałosne , choć interes w tym macie bo nie mielibyście gdzie stawać wtedy.
Panie komendancie litości nie kompromituj się Pan bardziej .
Żałosne tłumaczenia Straży Miejskiej
Re: Żałosne tłumaczenia Straży Miejskiej
Nikt nie zostaje komendantem staży miejskiej dlatego, że jest mądry... :P