Mam pytanie do osób mieszkających w blokach.
Co sądzicie na temat ogródków znajdujących się przy blokach pod balkonami. Wygląda to jak prywatne działki do warzywek. Trochę to tak jak świętość a mnie to strasznie irytuje. kto za to odpowiada i czy to jest do końca legalne czy raczej taka mała samowolka i tęsknota za wsią? Czy nie powinna tam rosnąć trawa a nie gąszcz zielska z masą robactwa. Ogranicz to dostęp pod balkony a często dzieciaki coś wywalą itp. Mnie osobiście strasznie to wku......a
Pan:) Jak będę chciał mieszkać na wsi to się przeprowadzę a nie będę ją robił pod balkonem. Nie mam nic do wsi i bardzo ją cenię a także ludzi tam mieszkających więc Twoje ironie są zbędne. Spocisz się i się zdenerwujesz tylko. Gówna po psach co 50 cm to też pewnie takie naturalne i pożądane.
Najgorzej spotkać kogoś konfliktowego co wszystko mu nie pasuje i to ze są jakieś ogródki lub psy.Najlepiej wyprowadzić sie gdzieś daleko i wtedy miec swiety spokój.
przeszkadza mi zachowanie "właścicieli" tych ogródków a nie ogródki i gówna a nie psy:) No może i rozmiar niektórych ogródków i darcie mordy na dzieci jak im piłka wpadnie ale fakt na trawie w Polsce się nie gra w piłke a psy mają sr** w piaskownicach. Pozdrawiam
ogrodki to male piwo, widzialem ostatnio akcje jak stalem na parkingu pod gr 83a i koles z ostatniej klatki z 1 pietra wy***przyl cala zawartosc szufelki brudu na daszek klatki
Takie zachowanie jest standardem, u mnie potrafią z okna na de mną polecieć resztki z talerza na trawę bo pieski zjedzą a Ci co zbierają szkło i puszki jak by zadali sobie trochę więcej trudu i zaglądali na daszki o których piszesz to nie trzeba w śmieciach grzebać. A ogródki działkowe to są na Wieczorków, Grunwaldzkiej i w Szerominku a nie pod prawie każdym blokiem. Blok obok mojego bloku przejechał kilka lat temu traktor, zaorał wszystko i ma to teraz wygląd a nie małpi gaj dla emerytów i plociuchów. Codziennie te same gęby w oknach i tylko lukanie po torbach co kto niesie, z kim idzie i o czym rozmawiają:) Życie w blokowisku ma swoje uroki
też mnie irytują "właściciele" ogródków pod blokami i ich paniczna panika o roślinki/zielsko. kto za to odpowiada? tereny przy blokach spółdzielni należą do spółdzielni. nie trzeba mieć papierka na prowadzenie takiej "działalności", zdarza się nawet, że spółdzielnia ogrodzenie zrobi... fakt, z "właścicielami" tychże ogródków to jest istny koszmar... chyba skrobnę o tym niebawem bloga
Osobiście ogórdki wprawdzie mi nie przeszkadzają ( te zadbane, a nie zarośnięte chwastami) a każda odrobina roślinności i koloru w mieście się dla mnie liczy.
Jednak tych co robią z terenu pod blokiem zbiorowisko śmieci lub wychodek dla zwierzaków to bym "wykurzyła"
Ogólnie to jest tak, że albo się kupuje mieszkanie z ogródkiem - i wtedy nic nikomu do tego co kto tam w nim robi. Płaci podatek itp.
Druga opcja to uzyskanie zgody od spółdzielni, wspólnoty itp. na zagospodarowanie przestrzeni - na określonych zasadach zagospodarowania i odpowiedzialności za porządek.
Niestety dość często spotyka się "samowolkę" gdy mieszkańcy parterów robią sobie wyjście przez balkon i ogradzają "swój teren" lub obsadzają go krzaczkami...
ja to bym sie zainteresował własnie tymi co maja pieski i chadzają za blok i załatwiają swoje potrzeby nie sprzątając po tych swoich sympatiach a wiadomo nic przyjemnego wdepnąć w coś takiego a szczególnie widok po zimie po roztopach masakra nasza strasz miejska nic z tym nie robi nie wiem może u nas nie obowiązuje żaden przepis na ta sytuacje .
od grudnia ub.r. mam psa (nigdy wcześniej nie miałem). zawsze byłem za tym, żeby właściciele sprzątali po swoich pupilach, ale... skoro nie ma obowiązującego prawa, to dlaczego ja mam sprzątać po swoim? raz mój pies narobił na chodnik, miałem chusteczki więc zebrałem zawartość, ale za chwilę miałem problem - co z tym zrobić? w kieszeń schować czy w domowej ubikacji pozbyć się? do zwykłego kosza przecież nie wolno. potrzebne są specjalne kosze na tego typu odpady (dużo ich, a nie trzy na miasto) i narzędzia do zbioru, które właściciele mogliby odebrać (za darmo, w końcu jest psi podatek) na przykład w kiosku. albo miasto powinno zatrudnić osobę sprzątającą, która swoją pracę wykonywałby na specjalnej maszynie z kierownicą (tak się praktykuje w innych miastach) i po problemie.
Takie ogródki z kwiatami ładnie wyglądają i osobiście nic do nich nie mam. Fajnie, że komuś się chce o to dbać, robić, podlewać, plewić. Ja rozumiem, że traktowanie takiego ogródka jako coś świętego, jak dziecku wpadnie w te kwiaty piłka to zbytnia przesada, ale rozumiem też, że ktoś poświęca swój czas by o to dbać. Problemem większym wg mnie jest celowe niszczenie - co niestety też się zdarza. Więcej zrozumienia z jednej i z drugiej strony:) Będzie nam się lepiej żyło:)
tam majdan..
i po problemie.