porzucony pies na rutkach
porzucony pies na rutkach
Moi Drodzy,
postanowiłam napisać na tym forum, ponieważ mam nadzieję, że nie tylko mi nie jest obcy los zwierząt . Nie wiem czy ktoś z Was zauważył, ale w parku na Rutkach, zaraz przy samej drodze (jadąc od strony świateł na płockiej w kierunku kolejowej, po lewej stronie) od dłuższego czasu siedzi biało - czarny piesek. Ktoś najwyraźniej go tam porzucił . Od jakiegoś czasu dokarmiam go, ale niestety sama, ze względu na to, że mam już dwa psy i 3 koty, nie jestem w stanie go przygarnąć. Może ktoś byłby chętny wziąć tego pieska i się nim zaopiekować. Piesek jest bardzo nieufny i podchodzi dopiero wtedy, gdy położę mu jedzenie i odejdę na znaczną odległość. Nie jestem mieszkaną płońska i dlatego nie jestem w stanie codziennie go nakarmić. Jeśli nie znajdzie się osoba, która będzie w stanie go przygarnąć to może chociaż pomoże mi w dokarmianiu, żeby piesek nie był głodny i mógł coś zjeść każdego dnia.
postanowiłam napisać na tym forum, ponieważ mam nadzieję, że nie tylko mi nie jest obcy los zwierząt . Nie wiem czy ktoś z Was zauważył, ale w parku na Rutkach, zaraz przy samej drodze (jadąc od strony świateł na płockiej w kierunku kolejowej, po lewej stronie) od dłuższego czasu siedzi biało - czarny piesek. Ktoś najwyraźniej go tam porzucił . Od jakiegoś czasu dokarmiam go, ale niestety sama, ze względu na to, że mam już dwa psy i 3 koty, nie jestem w stanie go przygarnąć. Może ktoś byłby chętny wziąć tego pieska i się nim zaopiekować. Piesek jest bardzo nieufny i podchodzi dopiero wtedy, gdy położę mu jedzenie i odejdę na znaczną odległość. Nie jestem mieszkaną płońska i dlatego nie jestem w stanie codziennie go nakarmić. Jeśli nie znajdzie się osoba, która będzie w stanie go przygarnąć to może chociaż pomoże mi w dokarmianiu, żeby piesek nie był głodny i mógł coś zjeść każdego dnia.
Re: porzucony pies na rutkach
Gdzie te piesek dokladnie jest? to jakis mały czy duzy zwierzak? Siedzi tam cały dzień? dla mnie to żaden problem moge podjechać i również go dokramiac, tylk oczy to naprawde jest porzucony piesek czy moze tylko wychodzi sobie na spacer z jakiegos podwórka?
Re: porzucony pies na rutkach
super, bardzo fajnie, że ktoś się zainteresował. Piesek jest w parku jak się jedzie ulicą kolejową po lewej stronie, kilka metrów przed skrzyżowaniem (w prawo na plac, gdzie jeżdzą L-ki, w lewo do warszawskiej). Jeżdżę tylko rano, więc widuję go w wyłącznie ok. godz. 9. Też na początku zastanawiałam się czy piesek nie ma właściciela i może poprostu wychodzi sobie tam na spacer, ale jego wygląd (jest bardzo brudny), zachowanie (ucieka i nie chce podejść bliżej tak jakby się bał) oraz to, że zjada wszysko co mu rzucę i to w takim tempie, że nic nie wskazuje na to, że ktoś go karmi. Może przejdź się tam dziś lub jutro rano to sam zobaczysz. Ja właśnie jutro nie będę w płońsku, więc może Tobie uda się ustalić coś więcej. Fajnie, że są jeszcze ludzie, którzy mają dobre serca . A być może piesek ma właściciela i poprostu się zagubił.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Re: porzucony pies na rutkach
Piesek jest mały, biało - czarny.
Re: porzucony pies na rutkach
Czy komuś może udało się ustalić czy pies o którym pisałam ma właściciela, albo ktoś go karmił? Dziś postaram się dopytać w piekarni na przeciwko której zawsze go widuję. Może oni coś wiedzą.
Re: porzucony pies na rutkach
Takie pieski są najwierniejsze i najwspanialsze, sam mam kundelka uratowanego po wypadku, który był w potwornej traumie i depresji i tak naprawdę dopiero po wielu miesiącach zaczął zachowywać się jak normalny pies. Myślę, że nie będzie łatwo go złapać - można poinformować weterynarza p. Szymczyka, który zajmuje się chwytaniem bezdomnych i porzuconych zwierząt, ale jeśli przez jakiś czas nikt go nie przygarnie z lecznicy, pies wyląduje w schronisku, co jest dość okrutną perspektywą. Może ktoś ma trochę serca i cierpliwości, żeby spróbować przełamać nieufność zwierzaka i go przygarnąć?
Re: porzucony pies na rutkach
Tak dokładnie, to ten piesek. Aż mi się przykro zrobiło . Jest tak jak pisze Piter - piesek ucieka od ludzi, widać, że jest bardzo niufny i przerażony. Dziś rano nakarmiłam go. Jutro nie pracuje, wiec nie będzie mnie w płońsku. Nie ma sensu, żebym specjalnie jechała, dlatego mam prośbę, aby ktoś się nim zaopiekował przez weekend, tzn. nakarmił, chociaż raz dziennie. W tygodniu, poza środą mogę robić to ja. W każdym bądź razie im będzie nas więcej tym większa pewność, że piesek nie będzie chodził głodny. Piter super, że zrobiłeś zdjęcia. Może faktycznie znajdzie się ktoś kto go przygarnie. Ja niestety tak jak już pisałam mam zbyt dużo zwierząt, żeby go wziąć. Mieszkam z rodzicami, więć muszę się również liczyć z ich zdaniem. Przeraża mnie okrucieństwo ludzi, którzy są w stanie wyrzucić takiego zwierzaka i zostawić go na pastwę losu. rrr, wiem, że można powiadomić o tym weterynarza Szymczaka, ale miałam taką nadzieję, że może ktoś się nim zaopiekuje. Tak jak piszesz schronisko jest okrutną perspektywą. Organizuję zbiórki jedzenia dla zwierząt i pomagam w jednym ze schronisk w w-wie i wiem jak to wszystko wygląda . Pisałam też e- maila do płońszczaka i na płońsk 24, żeby coś o tym wspomnięli. Piter pozwolisz, że skorzystam z Twoich fotek i przeslę je do redakcji. Może zamieszczą jakąś informację. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie .
Re: porzucony pies na rutkach
Właśnie otrzymałam informację od Pana Kaniewskiego z plonsk24. Poprosił o przesłanie zdjęć naszego pieska i obiecał, że zamieści je na na swoim portalu .
Re: porzucony pies na rutkach
Dzis będę tamtedy przejezdzać to wezme cos do jedzenie dla niego. Jutro również postaram sie podjechać.
Re: porzucony pies na rutkach
Zuzka super.Fajnie wiedzieć, że są jeszcze dobrzy ludzie .
Re: porzucony pies na rutkach
ona26, mam tylko nadzieję, że dzis go spotkam, bo taka pogoda to moze maluszek sie gdzies schował. gdzie Ty mu dajesz to jedzenie? może zacznijmy dawać w tym samym miejscu, by piesek sie przyzwyczail i by zawsze wiedział ze w danym miesjcu bedzie mial cos do jedzenia.
Re: porzucony pies na rutkach
Zuzka ja go zawsze karmię rano jak jadę do pracy. Wtedy siedzi prawie przy drodze i dobrze go widać , dokładanie na przeciwko piekarni. No właśnie wydaje mi się, że przyzwyczaił się do tego, że codziennie rano właśnie tam do karmię i ok. godz. 9 już zawsze czeka. Dziś rano też był. Byłam także po 16, obeszłam cały park i niestety go nie znalazłam . Jeśli uda Ci się dziś to super, a jeśli nie to spróbuj jutro rano w tym miejscu w którym ja go dokarmiam.
Re: porzucony pies na rutkach
Ona26, wcześniej wspominałaś że pomagasz schroniskom. Czy wiesz, czy jest jakieś schronisko niedaleko Płońska? Słyszałam kiedyś że można schroniskom pomagać np, przez przyjście i zajmowanie się tymi zwierzętami czasami. Czesanie, wychodzenie na dwór i inne takie. Wiesz coś o tym?
Re: porzucony pies na rutkach
Tak pomagam, ale w schronisku w Warszawie, bo wzięłam stamtąd dwa moje kociaki i pieska .
Kiedyś jak tam mieszkałam robiłam to częściej, teraz ze względu na odległość i brak czasu, tylko wtedy jak mam okazję jechać do siostry. Z tego co się orientuję najbliższe schronisko jest chyba w Celestynowie- jeśli jeszcze funkcjonuje, bo wiem, że ze względu na brak środków finansowych na utrzymanie zwierzaków mięli je zamknąć.
Tak jak piszesz pomagają wolontariusze i najczęściej polega to właśnie na czesaniu, karmieniu, wyprowadzaniu na spacery. Jeśli ktoś często chodzi, zwierzaki bardzo się przywiązują. Teraz ze względu na to, że rzadko tam jeźdżę, staram się pomóc w inny sposób, np: tak jak teraz szukając domu dla tego pieska z parku. W schroniskach, niestety większą część czasu zwierzęta spędzają w klatkach, w niektórych (gdzie brakuje pieniędzy) warunki są straszne i przede wszystkim nie ma kto im okazać trochę ciepła. Mam już kilka sukcesów, jesli chodzi o znalezienie domów dla zwierzaków. Mieszkam na wsi, a tu niestety częściej zdarza się, że ktoś porzuci jakiegoś malucha. Ostatnio właśnie znalazłam właściciela dla suczki, która oszczeniła się w pobliskiej szczercie słomy i to w mroźny dzień zimowy. Razem z koleżanką wyciągnęłyśmy stamtąd ją i 6 szczeniaków z których 1 nie przeżył. Pieska wzięła znajoma mojej sąsiadki, pomimo, że sama ma 4 psy . Na szczenięta też się znalazły chętne osoby, więc wszystko skończyło się bardzo pozytywnie . Mam nadzieję, że teraz też tak będzie.
Kiedyś jak tam mieszkałam robiłam to częściej, teraz ze względu na odległość i brak czasu, tylko wtedy jak mam okazję jechać do siostry. Z tego co się orientuję najbliższe schronisko jest chyba w Celestynowie- jeśli jeszcze funkcjonuje, bo wiem, że ze względu na brak środków finansowych na utrzymanie zwierzaków mięli je zamknąć.
Tak jak piszesz pomagają wolontariusze i najczęściej polega to właśnie na czesaniu, karmieniu, wyprowadzaniu na spacery. Jeśli ktoś często chodzi, zwierzaki bardzo się przywiązują. Teraz ze względu na to, że rzadko tam jeźdżę, staram się pomóc w inny sposób, np: tak jak teraz szukając domu dla tego pieska z parku. W schroniskach, niestety większą część czasu zwierzęta spędzają w klatkach, w niektórych (gdzie brakuje pieniędzy) warunki są straszne i przede wszystkim nie ma kto im okazać trochę ciepła. Mam już kilka sukcesów, jesli chodzi o znalezienie domów dla zwierzaków. Mieszkam na wsi, a tu niestety częściej zdarza się, że ktoś porzuci jakiegoś malucha. Ostatnio właśnie znalazłam właściciela dla suczki, która oszczeniła się w pobliskiej szczercie słomy i to w mroźny dzień zimowy. Razem z koleżanką wyciągnęłyśmy stamtąd ją i 6 szczeniaków z których 1 nie przeżył. Pieska wzięła znajoma mojej sąsiadki, pomimo, że sama ma 4 psy . Na szczenięta też się znalazły chętne osoby, więc wszystko skończyło się bardzo pozytywnie . Mam nadzieję, że teraz też tak będzie.
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post