autor: bloger » 2009-06-27, 07:14
Ten sam blog ta sama autorka ale inny temat przemyśleń. Zapraszam do odwiedzenia jej bloga bo naprawdę warto !!!!!
Nadchodzi ten czas, gdy należy omówić inną plagę, która trawi nasze społeczeństwo
Mam na myśli śluby. Są wszędzie. W komplecie z weselami. To jakieś wariactwo. Naprawdę, to wygląda jak wielka społeczna presja, zbiorowe ciśnienie. Jestem pełna podziwu dla facetów, którzy dają się tak szybko zaciągnąć przed ołtarz.
Gdzie pójdę tam gadanie, kto się zaręczył, kto bierze ślub, jaka kiecka, jakie zaproszenia, jakie kwiatki, buty, co z włosami - rozpuszczone czy upięte, a jaki makijaż. W uszach mi dzwoni od tego. Zastanawiam się czy te dziewczyny siebie nie słyszą. Siedzą i trajkoczą jak najęte. Bo tak się miło składa, że w jednej grupie to aż 3 śluby w tym sezonie wakacyjnym. Gdzie się obejrzę, tam to samo. Ślub goni ślub. Kiedyś ktoś powiedział, że kobiety w ciąży głupieją. W ciąży nie byłam, a ciężarnych koleżanek nie chcę obrażać
W każdym razie myślę, że ciężarne to pikuś przy przyszłych pannach młodych. Przyszłe panny młode to jakaś tragedia. Od zaręczyn do ślubu tylko jeden temat. Ślub i ślub i ślub. Jakaś zmora. Ostatnio przez to mi się śniło, że mam wyjść za mąż. Obudziłam się zlana potem, jednak z odczuwalną ulgą, że udało mi się uciec. To się przestaje robić śmieszne, w głowie odbijają mi się głosy o sukienkach, zaproszeniach, butach. Nie mogę usiąść spokojnie przy grillu czy ognisku, czy przy pizzy i nie usłyszeć całego wywodu o ślubach. Ja nie wiem co się ludziom porobiło z mózgu. Dziewczynom szczególnie. Facetów zostawiam w spokoju, ponieważ z 3 kolegów szykujących się do ślubu w wakacje, tylko jeden raz coś rozkminiał i to na szczęście niedługo.
Ale dziewczyny są straszne, totalna szajba, mózg przysłonięty, proces myślowy nie obejmuje niczego innego niż ślub, w oczach obłęd. A najlepsza jest ta współczująca mina dla tych jeszcze nie zaręczonych. Singielki to już w ogóle skazane w zasadzie na wygnanie. No i ta wszystkowiedząca mina kiedy rozpoczyna się rozmowa o sukienkach. Albo ta pełna zrozumienia, gdy nie można dobrać odpowiednich butów. Chyba naprawdę powinno zacząć mnie boleć to, że nie rozumiem tego głębokiego przeżycia związanego z kupnem sukienki, wyborem makijażu i dobraniem fryzury. To pewnie jakieś mistyczne przeżycie. Tyle szału, a później i tak podobno niewiele się pamięta z całej tej ceremonii. W każdym razie gratuluję. A nadętym przyszłym pannom młodym to powinien ktoś powiedzieć, że jak one z politowaniem patrzą na te niezaręczone czy singielki, to są też jeszcze ludzie, którzy na te przyszłe panny młode patrzą też z politowaniem i myślą o nich jak o desperatkach. Szczególny ukłon dla tych, które koniecznie w rok od zaręczyn muszą mieć ślub. Przesądy to jednak śmieszna rzecz
Jestem naprawdę szczęściarą, ponieważ jeśli zdecyduję się kiedyś na ślub i życie z jedną osobą (przynajmniej w teorii), to jeśli będę trajkotać jak najęta i świrnięta, to moja przyjaciółka trzaśnie mnie w łeb i doprowadzi mój tok myślenia do porządku.
Niemniej wszystkim przyszłym pannom młodym (panom młodym też) życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia z jednym partnerem u boku
Rrruda
tekst pochodzi z
http://zeco.blog.onet.pl/1,AR2_2009-05- ... index.html
Ten sam blog ta sama autorka ale inny temat przemyśleń. Zapraszam do odwiedzenia jej bloga bo naprawdę warto !!!!!
Nadchodzi ten czas, gdy należy omówić inną plagę, która trawi nasze społeczeństwo ;) Mam na myśli śluby. Są wszędzie. W komplecie z weselami. To jakieś wariactwo. Naprawdę, to wygląda jak wielka społeczna presja, zbiorowe ciśnienie. Jestem pełna podziwu dla facetów, którzy dają się tak szybko zaciągnąć przed ołtarz.
Gdzie pójdę tam gadanie, kto się zaręczył, kto bierze ślub, jaka kiecka, jakie zaproszenia, jakie kwiatki, buty, co z włosami - rozpuszczone czy upięte, a jaki makijaż. W uszach mi dzwoni od tego. Zastanawiam się czy te dziewczyny siebie nie słyszą. Siedzą i trajkoczą jak najęte. Bo tak się miło składa, że w jednej grupie to aż 3 śluby w tym sezonie wakacyjnym. Gdzie się obejrzę, tam to samo. Ślub goni ślub. Kiedyś ktoś powiedział, że kobiety w ciąży głupieją. W ciąży nie byłam, a ciężarnych koleżanek nie chcę obrażać ;) W każdym razie myślę, że ciężarne to pikuś przy przyszłych pannach młodych. Przyszłe panny młode to jakaś tragedia. Od zaręczyn do ślubu tylko jeden temat. Ślub i ślub i ślub. Jakaś zmora. Ostatnio przez to mi się śniło, że mam wyjść za mąż. Obudziłam się zlana potem, jednak z odczuwalną ulgą, że udało mi się uciec. To się przestaje robić śmieszne, w głowie odbijają mi się głosy o sukienkach, zaproszeniach, butach. Nie mogę usiąść spokojnie przy grillu czy ognisku, czy przy pizzy i nie usłyszeć całego wywodu o ślubach. Ja nie wiem co się ludziom porobiło z mózgu. Dziewczynom szczególnie. Facetów zostawiam w spokoju, ponieważ z 3 kolegów szykujących się do ślubu w wakacje, tylko jeden raz coś rozkminiał i to na szczęście niedługo.
Ale dziewczyny są straszne, totalna szajba, mózg przysłonięty, proces myślowy nie obejmuje niczego innego niż ślub, w oczach obłęd. A najlepsza jest ta współczująca mina dla tych jeszcze nie zaręczonych. Singielki to już w ogóle skazane w zasadzie na wygnanie. No i ta wszystkowiedząca mina kiedy rozpoczyna się rozmowa o sukienkach. Albo ta pełna zrozumienia, gdy nie można dobrać odpowiednich butów. Chyba naprawdę powinno zacząć mnie boleć to, że nie rozumiem tego głębokiego przeżycia związanego z kupnem sukienki, wyborem makijażu i dobraniem fryzury. To pewnie jakieś mistyczne przeżycie. Tyle szału, a później i tak podobno niewiele się pamięta z całej tej ceremonii. W każdym razie gratuluję. A nadętym przyszłym pannom młodym to powinien ktoś powiedzieć, że jak one z politowaniem patrzą na te niezaręczone czy singielki, to są też jeszcze ludzie, którzy na te przyszłe panny młode patrzą też z politowaniem i myślą o nich jak o desperatkach. Szczególny ukłon dla tych, które koniecznie w rok od zaręczyn muszą mieć ślub. Przesądy to jednak śmieszna rzecz :) Jestem naprawdę szczęściarą, ponieważ jeśli zdecyduję się kiedyś na ślub i życie z jedną osobą (przynajmniej w teorii), to jeśli będę trajkotać jak najęta i świrnięta, to moja przyjaciółka trzaśnie mnie w łeb i doprowadzi mój tok myślenia do porządku.
Niemniej wszystkim przyszłym pannom młodym (panom młodym też) życzę dużo szczęścia na nowej drodze życia z jednym partnerem u boku :) :) :)
Rrruda
tekst pochodzi z http://zeco.blog.onet.pl/1,AR2_2009-05-25_2009-05-31,index.html