autor: qfeel » 2012-01-27, 20:57
pablo napisał
"co wy pi..... poczytajcie sobie troche jakie mamy prawa jako kupujący jaka kultura ? u sprzedawcy żal mi was"
Żal to jest mi ciebie (celowo z małej litery). Przede wszystkim pisz zrozumiale - mam na myśli interpunkcję i składnię. Jak się okazuje przelewanie myśli na słowa pisane to trudna sztuka a jeszcze trudniejsza, żeby to ktoś inny zrozumiał. To po pierwsze. Po drugie zaś "panie domorosły prawniku z Koziej Wólki" zanim zaczniesz dyskusję na temat obowiązującego prawa proponowałbym się zapoznać z Kodeksem cywilnym oraz tzw. Ustawą konsumencką. Nigdzie, podkreślam NIGDZIE!, nie ma opisanego OBOWIĄZKU przyjęcia zakupionego osobiście, bądź też przez babcie/dziadka/wujka/stryjka/..., sprawnego towaru przez sprzedawcę (nie dotyczy zakupu poza lokalem przedsiębiorstwa - wyjaśnienie dla pablo: np. przez internet). Tyczy się to również towaru wadliwego (za Ustawą - niezgodnego z umową). Towar wadliwy można REKLAMOWAĆ i żądać tego, co jest w Ustawie (dla pablo: żeby nie było łatwo znajdź sobie co takiego można żądać od sprzedawcy).
Po trzecie KULTURA! Kultury można wymagać od kogoś jak samemu jest się kulturalnym (dla pablo: uwaga! trudne słowo: "kulturalny", szukaj w Wikipedii lub zapytaj się w bibliotece o książkę, która opisuje to, prawdopodobnie ci obce, zagadnienie. Celowo nie piszę zapytaj się taty albo mamy bo takie rzeczy wynosi się z domu). Z doświadczenia wiem, że dużo rzeczy "idzie załatwić" na spokój podczas rzeczowej dyskusji (dla pablo: znowu trudne słowo: dyskusja, standardowo Wikipedia albo biblioteka). Nie wiem jak wyglądała sytuacja, jednakże osobiście do końca trzymałbym fason i nie dał się zdenerwować. Z doświadczenia wiem, iż siła spokoju drażni takich ludzi najbardziej aż w końcu "pękają".
Po czwarte - piszesz "poczytajcie" - oczywiście czytać każdy może i prawdopodobnie umie (póki co jest w Polsce obowiązek kształcenia podstawowego razem z czytaniem i tabliczką mnożenia). Wierzę, iż czytałeś różne książki/artykuły odnośnie praw konsumentów, ale pragnę zauważyć, że czytać trzeba ze zrozumieniem, a tego w polskim społeczeństwie, prawdopodobnie jak i u ciebie, brakuje.
Nie będę się dalej rozpisywał, gdyż w/g mnie temat został wyczerpany. Wszystkich zainteresowanych swoimi prawami odsyłam na strony internetowe federacji konsumentów oraz na fora prawnicze (te szczególnie polecam - mnóstwo opisanych spraw razem z konkretnymi odpowiedziami)
Pozdrawiam
pablo napisał
"co wy pi..... poczytajcie sobie troche jakie mamy prawa jako kupujący jaka kultura ? u sprzedawcy żal mi was"
Żal to jest mi ciebie (celowo z małej litery). Przede wszystkim pisz zrozumiale - mam na myśli interpunkcję i składnię. Jak się okazuje przelewanie myśli na słowa pisane to trudna sztuka a jeszcze trudniejsza, żeby to ktoś inny zrozumiał. To po pierwsze. Po drugie zaś "panie domorosły prawniku z Koziej Wólki" zanim zaczniesz dyskusję na temat obowiązującego prawa proponowałbym się zapoznać z Kodeksem cywilnym oraz tzw. Ustawą konsumencką. Nigdzie, podkreślam NIGDZIE!, nie ma opisanego OBOWIĄZKU przyjęcia zakupionego osobiście, bądź też przez babcie/dziadka/wujka/stryjka/..., sprawnego towaru przez sprzedawcę (nie dotyczy zakupu poza lokalem przedsiębiorstwa - wyjaśnienie dla pablo: np. przez internet). Tyczy się to również towaru wadliwego (za Ustawą - niezgodnego z umową). Towar wadliwy można REKLAMOWAĆ i żądać tego, co jest w Ustawie (dla pablo: żeby nie było łatwo znajdź sobie co takiego można żądać od sprzedawcy).
Po trzecie KULTURA! Kultury można wymagać od kogoś jak samemu jest się kulturalnym (dla pablo: uwaga! trudne słowo: "kulturalny", szukaj w Wikipedii lub zapytaj się w bibliotece o książkę, która opisuje to, prawdopodobnie ci obce, zagadnienie. Celowo nie piszę zapytaj się taty albo mamy bo takie rzeczy wynosi się z domu). Z doświadczenia wiem, że dużo rzeczy "idzie załatwić" na spokój podczas rzeczowej dyskusji (dla pablo: znowu trudne słowo: dyskusja, standardowo Wikipedia albo biblioteka). Nie wiem jak wyglądała sytuacja, jednakże osobiście do końca trzymałbym fason i nie dał się zdenerwować. Z doświadczenia wiem, iż siła spokoju drażni takich ludzi najbardziej aż w końcu "pękają".
Po czwarte - piszesz "poczytajcie" - oczywiście czytać każdy może i prawdopodobnie umie (póki co jest w Polsce obowiązek kształcenia podstawowego razem z czytaniem i tabliczką mnożenia). Wierzę, iż czytałeś różne książki/artykuły odnośnie praw konsumentów, ale pragnę zauważyć, że czytać trzeba ze zrozumieniem, a tego w polskim społeczeństwie, prawdopodobnie jak i u ciebie, brakuje.
Nie będę się dalej rozpisywał, gdyż w/g mnie temat został wyczerpany. Wszystkich zainteresowanych swoimi prawami odsyłam na strony internetowe federacji konsumentów oraz na fora prawnicze (te szczególnie polecam - mnóstwo opisanych spraw razem z konkretnymi odpowiedziami)
Pozdrawiam